31 stycznia

31 stycznia

MOJE ŻYCZENIA NOWOROCZNE I GARŚĆ MARZEŃ

MOJE ŻYCZENIA NOWOROCZNE I GARŚĆ MARZEŃ
"Miałam w Afryce farmę u stóp gór Ngong"

(I had a farm in Africa at the foot of the Ngong Hills)



Usłyszałam te słowa dawno, wypowiedziane po angielsku, tak, jak tylko Meryl Streep potrafi je wypowiedzieć. Melodyjnym, trochę szorstkim głosem. Coś wtedy we mnie zaiskrzyło.


Góry Ngong, Tsavo

Miałam i ja "farmę". Może to nie było to miejsce, może nie ten czas. Może była "za nisko" położona, albo "za wysoko" . A może to jeszcze nie ta. Ponoć pierwszy dom buduje się dla wroga. Bo farma - czyli dom, musi spełniać pewne wymagania, jak ta, w Afryce dla Karen Blixen.

..."Połączenie wysokości z położeniem geograficznym sprawiało, iż krajobraz nie miał sobie równego na całym świecie. Był surowy, pozbawiony bujnej roślinności.....Mdłe, przepalone kolory przypominały barwę ceramiki...Widoki roztaczały sie niezmiernie daleko....Najważniejsze było powietrze - dla krajobrazu, i dla człowieka. Na tej wysokości oddychało się łatwo, płuca wciągały ożywczą lekkość, tchnienie optymizmu. Na tej wysokości człowiek budził się rankiem i myślał: "Jestem tu, gdzie powinienem być"

Kilka lat musiało upłynąć, żebym mogła uświadomić sobie, że takie miejsce, być może na "nową farmę" znam i to o wiele bliżej niż w Afryce. W Giebułtowie. Pisałam już o nim na blogu i ma swoja zakładkę.

"Wiatr nie ma zegarka...więc czasu nie mierzy".

Przyjdzie więc pewnie i czas na farmę. Czy akurat tu, nie mam pojęcia. Miejsce wydaje się idealne. Na razie, ze zbliżającym Nowym Rokiem odżyły dawne marzenia. O Afryce, "o farmie" i o widoku na góry z płaskowyżu...Odżywają co rok. I tak jak Dana czekała cierpliwie na swój zimowy ogród 20 lat, pewnie i mnie przyjdzie poczekać na nową farmę. 

Giebułtów, w oddali Izery 




Ponoć "kiedy Bogowie chcą cię ukarać spełniają twoje prośby." Pozostaje mi marzyć i czekać na tę "boską karę". Na razie, kilka razy w roku, mogę stanąć naprzeciw Izerów, i choć to nie góry Ngong,  przypomnieć sobie tamte słowa o farmie. Jest w tym jakaś magia....

To były marzenia. Teraz będą życzenia. A może na odwrót :)


Giebułtów i pałac

Stojąc nadal, w tym samym miejscu i robiąc obrót o 180 st., jak na dłoni-w lewym rogu, widać pałac. Szumnie brzmi, bo ten pałac to ruina. Ale jeszcze  ma szansę. Może doczeka....choć  już długo czekać nie może, skoro dachu nie ma. Czy ten pałac, to nie europejska wersja "afrykańskiej farmy"? Zawsze, kiedy oglądam podobne miejsca, wzrusza mnie, jak wiele wysiłku włożono w znalezienie odpowiedniego miejsca dla posadowienia budynku. Oczami wyobraźni widzę analizującego tę przestrzeń człowieka. Czy na takie drobiazgowe, indywidualne i osobiste decyzje jest jeszcze miejsce we współczesnym świecie? Czy na zawsze utracimy luksus wybierania widoku za oknem?


pałac w Giebułtowie, lato 2012 r.




widok z parku pałacowego na Izery

Życzę temu pałacowi i jego Właścicielowi "złapania wiatru w żagle".  To miejsce ma coś wspólnego z morzem, poprzez rozległą równinę, która je  przypomina. Ponoć właśnie tu, wiatry mają swój początek. Tak mówi Janusz.  Może w Nowym Roku rozpędzą się na dobre?

"Firmament na równiku jest bogatszy w gwiazdy niż na północy, częściej się też go ogląda, bo częściej przebywa na dworze. W północnej Europie noce są zimą zbyt chłodne i nie pozwalają na przyjemność kontemplacji, latem zaś przeszkodą jest bladoniebieskie niebo, na którego tle gwiazdy słabo się odbijają....W Arabii i w Afryce, gdzie noc jest porą do podróży i przedsięwzięć...gwiazdy otrzymały swoje nazwy, służyły ludziom za znaki przewodnie przez wiele wieków... W czasie odwiedzin  Europy ze zdziwieniem spogląda się na przyjaciół w miastach, którzy żyją bez liczenia faz księżyca albo nawet nie mają o nich pojęcia".

"Z twarzą zwróconą ku księżycowi poganiacz stał się jednym z "filozofów, którzy z poświaty księżycowej przędą systemy wszechświata"... Tak, tak, gwiazdy to poważna sprawa.
Czytałam, że  w tym roku kończy się jakiś szczególny, niezbyt dobry układ gwiazd. Ryby mają coś z tym wspólnego, ponoć:). Może dlatego wraca teraz do mnie to  "Pożegnanie z Afryką"? Marzenie nie zostało "pożegnane" i daje o sobie znać. Sprawdzę gwiazdy i w drogę:)

Wszystkim czytelnikom blogu życzę w Nowym Roku,  wielu ciekawych podróży i wrażeń. Spełnienia marzeń lub choćby ich odkurzenia.

Ja zaczynam podróżować już w Sylwestra. Dookoła świata jadę, w folkowym rytmie Irlandii, Afryki, Bałkanów, Grecji, Izraela i wielu, wielu innych krajów.

Tym co się bawić będą - życzę dobrej zabawy.
A tym, co spedzą tę noc w NOT-cie (nocne ogladanie telewizji)- dobrych filmów!!!

I pamiętajcie, kto czyta, żyje dwa razy!

ewa

P.S. 1. Wszystkie cytaty pochodzą  z "Pożegnania z Afryką" Karen Blixen w tłumaczeniu..... p.Józefa Giebułtowicza!!! Naprawdę! Czy to nie dziwne?

Karen Blixen mieszkała w Arfyce 17 lat. Od 1913 roku. Książka ukazała się w 1937 roku.

P. S 2. W wielu miejscach mieszkałam. Kilka lat w pobliżu ZOO. Ryk lwa towarzyszył mi wcześnie  rano. Groźny, majestatyczny i bardzo donośny. Niepowtarzalny! Nie można tego zapomnieć. Uwierzcie.

farma z "Pożegnania z Afryką", obecnie muzeum K. Blixen
 
Pierwsze wydanie.
Czyż nie jest trochę w "duchu" W. Morrisa? (polecam post na blogu)

PROLOG

To było rok temu. 

Nadworny scenarzysta domu mawiał, że Pan Bóg ma poczucie humoru. Zgadzam się z nim. Są na to liczne dowody.
Choćby ten.....
Odbyłam swoją podróż po Afryce w 2013 roku. Po małym jej fragmencie. Prowincji Natal w RPA. Dzięki J. i jego zdjęciom z przebiegłym dopiskiem "żebyś się nie nudziła", haha. 

zielona metamorfoza
Afryka, RPA, Natal, fot. J. K
fot. J. K
fot. J. K
fot. J. K
fot. J. K
fot. J. K

fot. J. K
fot. J. K

fot. J. K

fot. J. K

                                                                                                                                                                                                    fot. J. K
Johanesburg                                                                                      fot. J. K

Czyż nie jest tam pięknie?

Wszystkiego dobrego w kolejnym Nowym Roku:) 
Wielu marzeń nowych i spełnienia w końcu  tych zeszłorocznych!

ewa

16 stycznia

16 stycznia

SCHWERIN - HISTORYCZNY OGRÓD PO NIEMIECKU

SCHWERIN - HISTORYCZNY OGRÓD PO NIEMIECKU

Powodem pokazania tych "wiekowych zdjęć" z BUGI w 2009 roku, jest sytuacja, która ma miejsce w Warszawie. Przy historycznym założeniu w Parku Krasińskich wycięto pod pretekstrem rewitalizacji parku, 300 wiekowych drzew (co to jest Buga można doczytać  w zakładce obok).
Dokładnie o akcji protestacyjnej  wycinania drzew warto przeczytać u Megi - światełko do drzewa.



Straszne jest, to co się w Polsce wyprawia z tzw. dziedzictwem kulturowym. To, że w zaanektowanych przez lasy parkach, stoją ruiny dawnych pałaców, nikogo już nie dziwi i tylko nieliczni  chcieliby ratować jeszcze, to co się uratować da. Ale nie ułatwiają tego ani przepisy ani urzędnicy. Absurdalne wymagania dotyczące nawet mniej wartościowych obiektów odstraszą skutecznie potencjalnych "szaleńców". 
Wycinanie szpalerów przyulicznych, to też już norma. Niedawno koło Oleśnicy pod piłę poszły przydrożne, ok. 250 - letnie drzewa. Zostały tylko pnie o sporej średnicy.  

Ale, że w Wa-wie zrobią taki "numer"! W stolicy! Widać najciemniej pod latarnią.
  

Dlatego chciałam pokazać inny sposób traktowania zabytków i ogrodów zabytkowych. Polecam więc Schwerin do poogladania. Ogromny, sięgający swą historią średniowiecza, zamek położony jest na wyspie, w centrum miasta. W ramach wystawy ogrodniczej Buga został odnowiony cały kompeks zamkowy, ogrody, tereny wokół jeziora oraz wieś rybacka z tradycyjną zabudową.












Charakterystycznym elementem tej wystawy był tulipanowy dywan




przed Bugą, 2003r.
 










Ogrody w Szwerinie można podziwiać nadal:)
A co  nam pozostaje?

ewa