27 marca

27 marca

BIAŁO-CZARNE SZACHULCOWE CHESTER

mur pruski
                                     Chester, W. Brytania



Domy szachulcowe wyryły sobie w moim sercu specjalne miejsce. Zapewne dzięki ich obecność w okolicach Izerów, ale nie tylko dlatego. Nie ma dwóch takich samych. Są jak unikalne dzieła sztuki. Można je spotkać na terenie całej Polski. Najbardziej lubię jak na naszym blogu pisze o nich Janusz i do tych tekstów również Was odsyłam. Po przeczytaniu któregoś z tych nich, nikt z Was nie będzie już raczej mówił, że widział gdzieś domy z "pruskiego muru".

Bo to są domy szachulcowe. Obojętnie czy stoją w Polsce, Niemczech czy w W. Brytanii. Zresztą nie tylko w Europie ta technologia jest wykorzystywana. Żeby wiedzieć więcej proponuję również post z bocznego paska bloga, który dość dokładnie ten temat omawia.



Średniowieczna metoda, fakt. W skrócie można opowiedzieć o niej tak: drewniany szkielet wypełniony siatką z plecionej trzciny lub gałęzi i patyków. Czyli wszystkim tym, co było w dużej ilości i dostępne niedaleko budowy. Plecionkę obkładano gliną i bielono wapnem. Drewniany stelaż był zabezpieczany dziegciem. Metoda może i prymitywna, ale bardzo efektywna. I jakże efektowna.


Anglicy osiągnęli bezprecedensowy poziom kreatywności w dziedzinie dekoracji domów szachulcowych. I właśnie te domy z Chester, które mnie po prostu zaczarowały, chciałam Wam dziś pokazać.




W Anglii średniowiecze zakorzeniło się mocno i na bardzo długo. U nas już dawno obowiązywała inna architektura a tam nadal szachulce "były w modzie". Nie dziwi więc, że akurat na Wyspach, tę metodę budowania doprowadzono do perfekcji. Co tam Europa. W Europie, w XVII i XVIII w., budowano już inaczej. Na Wyspach natomiast angielski styl Tudorów osiągał wówczas  szczyty doskonałości.





















Tu na pewno uwagę przyciągną kominy.

Zadziwiająco późny wynalazek. Pochodzi dopiero z XIV w. Dokonało się wtedy przejście od prostej dziury w dachu lub ścianie, do szybu zasysającego dym i opary.

Architekci tamtych czasów uczynili z kominów swój znak rozpoznawczy. Były bardzo dekoracyjne i wymyślne. Często spiralnie skręcone lub dekoracyjnie wykańczane cegłą. Dzieła sztuki a nie kominy.









Styl Tudorów stał się z czasem w architekturze symbolem ponadczasowej "angielskości". Mówi się przecież o tych domach "domy staroangielskie".


Można by się też pokusić o nazwanie tego typu budownictwa prekursorem trendu panującego w konstruowaniu późniejszych  budynków postmodernistycznych, gdzie nie ukrywano  konstrukcji budynku za elewacją.

Zrobiono z konstrukcji filozofię budowania.







Styl Tudorów odrodził się ponownie w XX w. na przedmieściach miast. W epoce wiktoriańskiej przeżywały szachulce swój renesans. Zyskały popularność  zarówno w Europie jak i  Stanach Zjednoczonych. Najczęściej wypełniano już wtedy drewniany stelaż cegłą i tynkowano na gładko. W literaturze tematu (nawet tam o zgrozo)  właśnie takie wypełnienie nazywane jest "pruskim murem".







Budynki takie łatwo rozpoznać z powodu połączenia szachulcowej konstrukcji  i kamienia lub cegły. Zazwyczaj posiadają też strome dachy i wysunięte szczyty. Budowano je na planie asymetrycznym.






Jeśli przemierzamy sobie bardzo wiekowe i ciasne Chester,  warto wspomnieć, że mimo braku miejsca, znajduje się tu Ogród Miejski. A nawet kilka.  Pierwszy to, porażający szalonymi  kompozycjami kolorów, stojący trochę w opozycji do "chłodnych Anglików, "Ogród Pionowy". Stanowią go  zwisające gdzie się da kosze kwiatowe i skrzynki zaokienne. Prawdziwe szaleństwo. Roi się wszędzie od kontrastowych zestawień wcale nie dopełniających się barw i złamania wszystkich innych kolorystycznych zasad, których nikt tu nie uważa za "wsiowe zestawienie".










Drugi ciekawy, to Ogród Rzymski. Wiekowe Chester pamięta jeszcze panowanie na tych terenach Rzymian!


Rozległe domostwa namiestników rzymskich budowane były poza miastem. Dziś miasta je wchłonęły. Zawierały one długie promenady wysadzane egzotycznymi drzewami (najczęściej platanami), kanałami z wodą bieżącą, bogate wille i inne budynki, choćby łaźnie. Może na złość Rzymianom w Anglii łaźnie i sauny nie zyskały dotąd popularności? Ogrody, choć drugoplanowe, były wspaniałe. Mające przytłoczyć swym przepychem i wielkością podbity naród oraz jako tako rekompensować właścicielowi pobyt z dala od Rzymu.







Bo oczywiście Chester było wtedy dla nich bardzo daleką prowincją. Dziś ma jeszcze wiele innych atrakcji. Gdybyście mieli je po drodze, wstąpcie koniecznie. Zrobi na Was niezapomniane wrażenie. 

Wobec coraz liczniejszych głosów i teorii, że i szachulce pochodzą z Rzymu oraz, że zachowały się tu tak licznie z braku poważniejszych działań wojennych ich bogactwo zapiera dech. 

Pozdrawiam :)

ewa


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękujemy:)