Na około stu kilometrach kwadratowych znajduje się 30 pałaców, zamków oraz dworów. Trwają starania o wpisanie Doliny Pałaców i Ogrodów na listę UNESCO. Zwłaszcza cieszy to, że obiekty te odzyskują dawny blask.
Tak tu niecodziennie, gdyż bywały w Dolinie koronowane głowy a wraz z nimi sławni goście, architekci i ogrodnicy. Letnie rezydencje otaczały pięknie zaprojektowane parki. Do architektów krajobrazu, którzy tu tworzyli, zalicza się m.in. Petera Josepha Lenne. Nazwisko to pojawiło się już przy okazji postu o Sanssouci w Poczdamie oraz ogrodów zamkowych w Koblencji. Jeśli ktoś czytał, to już wie z jaką rangą mamy do czynienia. Z górnej półki. Lenne, to przecież dyrektor ogrodów cesarskich.
Wojanów, Łomnica, Karpniki, Mniszków, Ciechanowice to tylko jedne z wielu siedzib. Bardziej może znane. Dziś jednak będzie o Staniszowie Górnym. O Dolnym też, choć to już zupełnie inna bajka.
Pałacem w Staniszowie Górnym zaopiekowano się należycie. Nic dziwnego, gdyż jest w posiadaniu historyka sztuki - p. Agaty Rome-Dzida i jej męża Wacława Dzidy. Od ulicy wygląda niepozornie ale po wejściu na dziedziniec przeżywamy ogromne zaskoczenie. Jeszcze większe, wchodząc do środka. Jest to bardzo miła odmiana po oglądaniu, tylko z zewnątrz, pałacu w Wojanowie. Tu możemy zajrzeć prawie wszędzie! Posiedzieć w klubowych fotelach, które zdobią liczne zakamarki małych wnęk i saloniki. Poczytać książkę, których tu wiele.
A to jeszcze nie koniec niespodzianek. Poczekajmy.
W budynku pałacu ulokowała się po wojnie straż pożarna. Może dzięki temu zachowały się kamienne portale, opaski okien, kamienne posadzki!, bogato zdobione drzwi i boazerie. Są również sztukaterie, kominki i mozaiki na podłogach. Najdziwniejsze, że zachował się kartusz herbowy - łasy kąsek !
Całości dopełniają: biblioteka (z księgozbiorem z XVIII w.!), obrazy, bibeloty i inne stylowe dekoracje. Spokojnie delektując się wrażeniami mamy przekonanie, że tu wojna światowa nie dotarła! Albo, że jakimś cudem, to wszystko przetrwało.
Jest również, w oranżerii, galeria sztuki. Można kupić obrazy, rzeźby, ceramikę zaprzyjaźnionych z właścicielami artystów.
www.palacstaniszow.pl |
Pałacem w Staniszowie Górnym zaopiekowano się należycie. Nic dziwnego, gdyż jest w posiadaniu historyka sztuki - p. Agaty Rome-Dzida i jej męża Wacława Dzidy. Od ulicy wygląda niepozornie ale po wejściu na dziedziniec przeżywamy ogromne zaskoczenie. Jeszcze większe, wchodząc do środka. Jest to bardzo miła odmiana po oglądaniu, tylko z zewnątrz, pałacu w Wojanowie. Tu możemy zajrzeć prawie wszędzie! Posiedzieć w klubowych fotelach, które zdobią liczne zakamarki małych wnęk i saloniki. Poczytać książkę, których tu wiele.
A to jeszcze nie koniec niespodzianek. Poczekajmy.
W budynku pałacu ulokowała się po wojnie straż pożarna. Może dzięki temu zachowały się kamienne portale, opaski okien, kamienne posadzki!, bogato zdobione drzwi i boazerie. Są również sztukaterie, kominki i mozaiki na podłogach. Najdziwniejsze, że zachował się kartusz herbowy - łasy kąsek !
Całości dopełniają: biblioteka (z księgozbiorem z XVIII w.!), obrazy, bibeloty i inne stylowe dekoracje. Spokojnie delektując się wrażeniami mamy przekonanie, że tu wojna światowa nie dotarła! Albo, że jakimś cudem, to wszystko przetrwało.
Jest również, w oranżerii, galeria sztuki. Można kupić obrazy, rzeźby, ceramikę zaprzyjaźnionych z właścicielami artystów.
Możemy tu też poucztować. Wewnątrz pałacu lub w parku, na kocu, zrobić piknik. Leniwy piknik w angielskim stylu. Zwykłe nicnierobienie:)
Park nadaje się do tego idealnie. Styl angielski. Zaskakują, ogromne głazy narzutowe rozsiane, jakby od niechcenia. Nie wiem czy słusznie, ale podejrzewamy tu "niewielkie" działania celowe. Czego się nie robi dla efektu? W rodzimych parkach na terenie np. Anglii, w pustelniach mieszkali nawet "prawdziwi" pustelnicy.
Według dawnych norm był to jeden z najgorszych zawodów tamtych czasów. Pustelnik taki nudził się potwornie i często porzucał posadę. Nie mógł się odzywać do oglądających go spacerowiczów. Musiał spać na ziemi lub ławce. Udawał kogoś, kim przecież nie był. Ascetę. Nic dziwnego, że niektórzy robili "wypady" do pobliskiej gospody, za co byli zwalniani z pracy. Przetrwały zapiski takich osób i stąd wiadomo, jak niewdzięczna to było zajęcie.
Według dawnych norm był to jeden z najgorszych zawodów tamtych czasów. Pustelnik taki nudził się potwornie i często porzucał posadę. Nie mógł się odzywać do oglądających go spacerowiczów. Musiał spać na ziemi lub ławce. Udawał kogoś, kim przecież nie był. Ascetę. Nic dziwnego, że niektórzy robili "wypady" do pobliskiej gospody, za co byli zwalniani z pracy. Przetrwały zapiski takich osób i stąd wiadomo, jak niewdzięczna to było zajęcie.
W skład parku wchodzą też cztery stawy, w tym kąpielowy z pomostem.
Wracając ze spaceru lub z nicnierobienia na trawie, możemy celebrować kolejną niespodziankę. Dom Kawalera przy pałacu. Pięknie odnowiony obiekt przyciąga, przyciąga i .... znów nie wierzymy, że to "Polska właśnie".
Są też kwiaty. A wręcz kwiaty są mocną stroną otoczenia pałacu. Dominują róże. Zarówno na rabacie, jak i na obrusach. Bardzo to "z angielska", stylowo. Angielska róża nie bez powodu słynna.
Są też inne kolekcje roślin. W zdumienie wprawiła nas niespotykana gama kolorów u storczyków. Te tropikalne barwy natychmiast przyciągnęły nasz wzrok jak magnes. Naiwne. Tak tu na każdym kroku pięknie, że nie przyszedł nam do głowy podstęp, jaki tu zaplanowano.
Bo to były kwiaty sztuczne. Tak, tak. Prawdziwe liście, sztuczny kwiat. Na razie, nim znów zakwitnie:). W zasadzie czemu nie?
Po tych niezwykle przyjemnych wrażeniach i dobrym jedzonku, pięknie tu podanym lub przygotowanym własnoręcznie na piknik, pewnie przyjdzie każdemu do głowy zobaczyć Staniszów Dolny. Zwłaszcza, że to nie daleko, na drugim końcu wsi. Nam przyszło. Niczego nie podejrzewając, znów, dałyśmy się zaskoczyć.
Niestety, to był kolosalny błąd! W kilka chwil czar prysł.
Co z tego, że pałacyk jak nowy. Czy widzicie te drzewa! Kikutów drzew, które rosły latami i nigdy już nie uda się "naprawić". Wyraźnie zabrakło wyobraźni, wiedzy i dobrego smaku. Jak ten koszmar zapomnieć........I te karłowate lampy...... Więcej nie powiem.
A mogło być tu naprawdę uroczo. Żal.
Z drugiej strony pałacu, który nazywany jest "pałacem na wodzie", jest ponoć ładniejszy na niego widok. Nam już się jednak nie chciało tam iść. Wystarczy.
Za to kaczki i łabędzie były miłe i bardzo towarzyskie. Chyba są pupilami całej wsi:)
Pozdrawiamy serdecznie i jedziemy do Krakowa.
Aga i Ewa:)
Pałac w Staniszowie Dolnym z lotu ptaka: http://www.karpacz.net/pano/palacnawodzie/
Aga i Ewa:)
Pałac w Staniszowie Dolnym z lotu ptaka: http://www.karpacz.net/pano/palacnawodzie/
Komentarz dwóch Pań jest mocno sarkastyczny "nam już nie chciało się tam iść"? Obie Panie nie wiedzą co piszą patrzą na suche kikuty drzew, niskie lampy i co? A przepiękne krajobrazy to też nic? A wnętrze pałacu Na wodzie - eleganckie i zadbane z pięknymi okazami artystycznego szkła użytkowego i porcelana w witrynach to co także nie warto obejrzeć takich skarbów? Turystki od siedmiu boleści nie wiadomo dlaczego takie pretensjonalne ale może za rok spotkamy się na termach basenowych - to tylko propozycja. A czy Panie wiedzą, że tu właśnie będzie jeden z najważniejszych i najliczniej odwiedzanych pałaców? Uwaga: z trzema basenami z cieplutką wodą? Tu juz niebawem będą przyjeżdżać kawalkady
OdpowiedzUsuńturystów pragnących wypocząć i zaznać przysmaków tutejszej kuchni skądinąd świetnie ocenianych przez tzw. bywalców. Jednym z nich jestem ja. Lubie tu bywać mimo, że mieszkam daleko stąd.SC
Szanowny Panie, blog nasz nie jest blogiem turystycznym opisującym atrakcje kąpielowe. Staramy się zwracać uwagę i wrażliwość jego czytelników na dobre lub złe przykłady ingerencji człowieka w otaczający go krajobraz. Wybrane przez nas miejsca są opisywane jeśli mają jakikolwiek kontekst związany z przyrodą, naturą i jej elementami, którymi w tym przypadku są między innymi owe okaleczone i nieprofesjonalnie potraktowane drzewa. Również w kontekście podstaw architektury, jaką z pewnością jest pojęcie skali, zwróciły naszą uwagę źle dopasowane lampy, mostki itp. elementy małej architektury. O kontekście historycznym tylko napomknę, bo tu powinien zadziałać konserwator zabytków. Baseny, termy i inne atrakcje SPA nie są w stanie zrekompensować nieuzasadnionej masakry dokonanej nieodwracalnie na rosnących tu drzewach. Kawalkady turystów z pewnością przysporzą właścicielom sporych zysków, które mogliby oni, chcąc ratować wizerunek pałacu, choćby w części przeznaczyć na mądre zagospodarowanie jego otoczenia, tak by nie kolidowało z wartościowym, jak Pan pisze wnętrzem. Jeśli zaś krajobraz za pałacem jest tak piękny, to przypuszczać należy, iż jest tak właśnie dzięki temu, że jest on dosłownie "poza zasięgiem" właścicieli obiektu. W przeciwnym razie obawiamy się, że mógłby wyglądać podobnie jak teren "przed" obiektem. Jest wiele podobnych reprezentacyjnych miejsc w okolicy a właściciele ich zapewne się znają. Dlaczego więc nie korzystają z dobrych przykładów sąsiedzkich poczynań? Polecam post o "Przyszłości drzew".
UsuńPałac w Staniszowie Dolnym (tzw. Pałac na wodzie) to przepiękny obiekt, który z pewnością zasługuje na uwagę większej ilości turystów, przynajmniej moim zdaniem. http://www.karpacz.net/pano/palacnawodzie/ <--- oto widok z lotu ptaka, polecam wycieczkę.
OdpowiedzUsuń