03 sierpnia

03 sierpnia

NIE TYLKO KOTY LUBIĄ KOCIMIĘTKĘ

stąd
Komu fioletowy kolor w ogrodzie wydaje się niezbędny - temu może kocimiętkę?
Jeśli w dodatku, ma cztery koty, jak ja, to wręcz powinien dać im tę odrobinę szczęścia! Będą mu  za to z  miłością patrzyły w oczy. Lekko może zamroczone i senne, ale będą.

W zasadzie  chyba można powiedzieć, że kocimiętka to ogrodowy zamiennik lawendy. Podobny efekt kolorystyczny i jakoś taka mniej obca z wyglądu? Choć to gatunek środziemnomorski.  Nie pachnie wprawdzie tak pięknie, ale i wymagania ma o wiele mniejsze.


Nepeta x fassenii                                                                                                                                                    kocimiętka Fassena

Tak zupełnie bez zapachu też nie jest. Ma, korzenno  - miętowy. W dużej ilości  tworzy pachnące dywany. Raj dla pszczółek. To kolejne stworzenie, które będzie uszczęśliwione! A z pszczołami, a raczej ich brakiem, robi się poważna sprawa w Europie. Skoro w Austrii ustawiono ule na dachach kilku ważnych, reprezentacyjnych budynków, np. opery czy hoteli - nie jest dobrze.

Drezno, 2012r
Koblencja, Niemcy,  BUGA, 2011r.
kocimietka - buga

 


Zachęcona tak spektakularnym widokiem jaki zaprezentowano na wystawie w Koblencji, postanowiłam i ja uszczęśliwić moją kocią brać łanem kocimiętki własnej hodowli.
Wysiałam więc dwie odmiany. Oprócz Fassena jeszcze  kocimiętkę właściwą - Nepeta cataria. Różni się ona  tym, że ma kwiaty biało-różowe i jest chyba jednak mniej okazała. Ale co tam. Będzie naturalistycznie.

kocimiętka właściwa                                                                                                                                                   Nepeta cataria 

Największym jednak atutem tych roślin jest ich łatwość uprawy. Jeśli prognozy sie sprawdzą i klimat nadal będzie się ocieplał, możemy wtedy liczyć na kocimiętkę. Muszę przyznać, że eksperymentowałam trochę na tym biedactwie. W pewnym ogrodzie posadziłam ją prawie pod balkonem! Szanse na deszcz miała tam nikłe. Tylko przy sprzyjających wiatrach. Egzamin zdała na 5.



Kocimiętka wschodzi szybko. Po ok. 14 dniach od wzejścia mamy na początek  chodniczek, zamiast dywanu. Rozsadzamy do małych doniczek po ok. 5 roślinek do jednej. Utworzą się w ten sposób silniejsze kępy. Taka ilość roślin uzyskana została z 2 torebek standartowych nasion. Powstało 40 doniczek z gotowymi sadzonkami.  W każdej po kilka roślinek.



Do uprawy kocimiętki najlepsza jest gleba lekka, piaszczysta. Można też powiedzieć, że uboga. I to jest bardzo dobra informacja. Naprawdę nie jest wymagająca.
Będzie rosła też w glebie żyznej. Tak czy inaczej, stanowisko musi mieć słoneczne. Osiąga wtedy wysokość 20-60cm. Sadzimy ją w rozstawie 30-45 cm.  Oczywiście nasiona wysiane wiosną, w tym roku jeszcze zakwitną. A  w następnym od maja do września "są nasze".

Warta polecenia jest też odmiana 'Six Hills Giant', która ma kwiaty liliowe i błyszczące. Jest silna i bardziej okazała od gatunku. Żadnej z kocimiętek nie potrzeba nawozić. Im skromniej tym lepiej.

Jest to bardzo dobra towarzyszka dla róż w nasadzeniach naturalistycznych. Może z powodzeniem rosnąć na balkonie. W obu przypadkach  nie ma też problemu z kotami. Bo koty nie tylko kładą się na roślinach. Lubią je podskubywać i zjadać, co mniej im szkodzi. Roślinom oczywiście. Chodzą potem lekko oszołomione i zamroczone. Też coś sie im od życia należy.

A jesienią ścinam część nadziemną, suszę i wkładam im "pod poduszki". :)

ewa

Zielona Metamorfoza
kocimiętka kubańska, 25.06.2014. 

5 komentarzy:

  1. aj, już pozazdrościłam, co to za sprzęt foto nabyłaś... patrząc na pierwsze zdjęcie. Ale reszta taka jak lubię, bezpretensjonalnie rejestrująca rzeczywistość;-p
    Nepeta cataria to u nas zadomowiony gatunek, dzisiaj ją nawet znalazłam w ciepłolubnej murawie:-)
    Ciekawostka- tylko 50% kotów jest wrażliwych na ten drag, częściej kocury- u mnie Punia, Puszkin i Foss. Czyli dokładnie statystycznie, bo u kociaków młodszych niż pół roku to nie wiadomo, jak będzie.
    A do fioletowego zestawu obowiązkowego jeszcze lubię hyzop i szałwie omszone:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ha,ha. Też bym chciała lepsze foto. Ale jak pomyślę o tym noszeniu wszystkiego, to mi sie troche odechciewa:) Juz to przerobiłam na kliszach.Też zauważyłam, że młode koty to raczej nie czują kocimietki. Ale u mnie (dwa na dwa)wszystkie już są uzależnione.
    Twoj zestawik bardzo ładny:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny artykuł. Całkiem niedawno rozmyślałam nad tą kocimiętką - a tu proszę gotowa odpowiedź. Myślę, że zagości w moim ogrodzie :)
    Dla mięty znalazłam stanowisko idealne i mimo, że z dala od domu, na działce, rośnie pięknie i niestraszna jej susza. Zastanawiam się tylko co na zimę? Zerwać liście i zamrozić?

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki:)Ja mrożę liście. W herbacie smakuja lepiej niż suszone. Z mrożonych można też zrobić wszystko inne. Ja dodaję do pierogów na słodko (z kaszą i białym serem), tzatzyków,zielonej herbaty i wielu innych.
    Pytałam o bociany, jak obiecałam. Warunek pierwszy: muszą być w pobliżu inne, bo to oznacza, że jest tam co jeść. Jeśli są, można próbować. Konstrukcję gniazda można wykonać np. ze starego dużego, drewnianego koła. Może być na starym słupie lub kominie, dachu. Resztę zrobią same. Jeśli im to miejsce przypadnie do gustu:) Grunt, żeby okolica była w stanie je wyżywić.
    Pozdrowienia:)
    ewa

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję, że pamiętałaś ;) dobrze wiedzieć.

    OdpowiedzUsuń

dziękujemy:)