Poznań 2013 |
Przede wszystkim było zimno. Myślałyśmy naiwnie, że wiosna tuż, tuż.... Jedynym sposobem na ten stan rzeczy była zmiana nastawienia psychicznego. Dla osób z naszymi ciągotami do wizualizacji, przejście od zimy do lata, to tylko chwila - moment. Wspominać więc będziemy Poznań upalnie, w ciemnych okularach i klapkach, wizją tą ubawione do łez, zamknięte w swoim świecie jak w bańce mydlanej.
A Poznań jest jakby stworzony dla tego typu "szaleńców". Właśnie tu, w XXI wieku, wybudowano przecież średniowieczny zamek. Jeszcze pachnie nowością i biała dama nie straszy. Gdyby postanowiono, że ma straszyć, odbędzie się na to stanowisko konkurs lub casting. Czy to nie inny świat?
Jest też w Poznaniu największa w kraju palmiarnia i jedyna, w swoim rodzaju, galeria handlowa w Starym Browarze. Palmiarnia piękna okazami roślin, porażająca designem z lat 70-tych. Życie toczy się w Palmiarni jak w bańce mydlanej. Zamykają tę bańkę punktualnie. Jeśli nie zdążysz założyć ubrania z szatni, wylądujesz z nim za drzwiami. Nie dziwi więc, że i tu przydały się bardzo nasze zdolności wizualizacji lata, bo właśnie tak nas pożegnano.
O Browarze i Palmiarni będzie osobny post.
Głównym powodem wyjazdu do Poznania w środku "lata" były oczywiście Targi Międzynarodowe Gardenia 2013, na których miałyśmy odebrać nagrodę, dyplom, statuetkę i roczną prenumeratę Zieleni Miejskiej. Wielkie podziękowania dla Organizatorów i Kapituły. Osobne podziękowania dla Megi, za jej jeże i materiały o nich. Kolejne, dla Janusza- za osobisty wkład pracy "w dzieło" oraz wszystkich, którzy przymykali oko na brak kontaktu z nami i trzymali kciuki do bólu oraz donosili obiady.
O statuetkach się nie dyskutuje, tylko odbiera, więc i my nie będziemy.
Znów przydała się umiejętność wizualizacji czegoś, czego nie ma. Prawdopodobnie z powodu kryzysu impreza była znacznie okrojona. Kilka pawilonów, z czego część ekspozycji nie dotyczyła tematu. Pozostałą część dzielnie reprezentowali stali bywalcy lub ich przedstawiciele.
Fajne, proste siedzisko z dwóch palet i materaca.
Dom autonomiczny |
Stoisko Szkółki Państwa Olgi i Marcina Dąbrowskich jak zawsze w sielskim klimacie. I niezmiennie wyróżnia się oryginalnością.
Relacja Megi z targów ma nieco inny charakter . Więcej tam handlu i holenderskiej wiosny.
Oryginalna i jedyna w swoim rodzaju była również prezentacja dr hab. inż. arch Aliny Drapelli - Hermansdorfer prof. z Politechniki Wrocławskiej na temat "Od Ecolonii do Erasmusveld. Holenderska droga do osiedla zrównoważonego". Uwielbienie nasze dla Pani Profesor, którą znamy osobiście, nigdy nie przemija. Jest to jedna z nielicznych osób, które potrafią każdego nakłonić do słuchania i zainteresować tematem. A temat, choć brzmi może obco, bardzo aktualny, zostanie wkrótce przybliżony.
P.S. W tym samym konkursie, ale innej kategorii swą nagrodę odbierała również Wanda. Gartulujemy Wandzie!!!
Wpisałam pod poprzednim i nie ma.
OdpowiedzUsuńA dziękowałam za mój Poznań. W ratuszu ślub, w Ratuszowej[ wtedy nie przez "v"] wiele godzin przegadanych, przez park, ten w którym palmiarnia, droga do liceum. Ech, piękne czasy...
Tylko do targów mam uraz, bo na studiach każde targi, to była okazja na załapanie się do dorywczej pracy i pozostał mi uraz do dzikich tłumów.
Nie mam pojęcia dlaczego ten komentarz przepadł.Bardzo szkoda. Piękny jest Poznań miejscami i my go dobrze wspominamy, choć nie tak sentymentalnie jak Ty. A na targach dzikich tłumów akurat nie było. Może dlatego, że wpadałyśmy przed zamknięciem, żeby się odmrozić:)
Usuńe
może i w piątek nie było, ale w sobotę i niedzielę ofszę:-) cały czas myślałam, żeby do ciebie zadzwonić, ale wciąż brakowało mi czasu, i tak nie obejrzałam wszystkiego, co chciałam, tan okrojony czas! Jakieś inne te dni w twoim wspomnieniu:-)
OdpowiedzUsuńGratuluję, naprawdę bardzo, statułetki, statuji, napracowałyście się i jest efekt!
Drapella jakaś taka... nawiedzona, czyż nie?
Oj tak, tak. Dziękuję Ci jeszcze raz!My wpadałyśmy na targi po seminariach i wieczorem. Może faktycznie uniknęłyśmy tłumów, ale bez żalu. Ja też wypatrywałam Ciebie i chciałam dzwonić, ale nie miałam numeru w telefonie:( Dużo czasu spędziłyśmy w mieście i to pewnie stąd:)
Usuń