29 maja

29 maja

Jak skutecznie pogorszyć przestrzeń miejską?


Na tapecie plac Nowy Targ.


Na pewno czasem zastanawiacie się dlaczego niektóre miejsca są chętniej odwiedzane niż inne. I czemu pomimo schludnego wyglądu, ewidentnie wydanej masy pieniędzy na ów przestrzeń ludzie traktują je jak niewidzialne. Przemykają skrótami, zatrzymują się by zawiązać buta, a nie po to by porozmawiać, poczytać, porozmyślać. 


Myślę, że bolączką każdego projektanta jest, gdy przestrzeń stworzona dla ludzi umiera. Zamiast przyciągać - odpycha. Jest traktowana neutralnie i bez większych emocji. 

Można pomyśleć, że obskurne, zaniedbane przestrzenie skazane są na porażkę. A tu nie o wygląd się rozchodzi. Tylko o to, co można tam robić. Co oferuje dane miejsce, na jaką aktywność pozwala i do czego zachęca. Gdyby patrzeć wyłącznie na stronę estetyki i designu, to krakowski Kazimierz też powinien być wyludniony. Zabudowa oczywiście jest tam piękna. Bez dyskusji. Lecz ich wygląd nieco odstrasza, tymczasem spotkać tam można wielu błąkających się turystów, w każdej uliczce coś, co przykuwa wzrok, intryguje. Kazimierz przekuł wadę w zaletę i zaprosił ludzi. A ludzie sami odczarowali to miejsce. 

Wracając do placu i miasta. Projektować zawsze należy z ludźmi i dla ludzi. Trzeba spojrzeć na realia, poobserwować, porozmawiać z tymi, dla których to miejsce ma być przeznaczone. Nie zakładać z góry pewnych własnych wizji i z uporem maniaka je realizować. Ważne żeby skonfrontować je i projektować nie - rzeczy, tylko zachowania ludzkie. 



Kwestie, co do oceny placu są odmienne. Został nagrodzony przez architektów. Za to opinie mieszkańców są różne. I uważam, że to one są wyznacznikiem dobrej lub złej przestrzeni. Dobra przestrzeń to MIEJSCE. Nie miejsce na mapie, nie miejsce, które zajmuje pewną przestrzeń tylko MIEJSCE, które potencjalnie generuje ruch i pewne aktywności społeczne, daje możliwość zawarcia kontaktów społecznych, a w umyśle użytkownika istnieje jako przyjazne. Zapada w pamięć, a my sami możemy się z nim utożsamić, być jako mieszkaniec z niego dumnym. Dobry design i odnowienie czy podrasowanie nie umożliwia jeszcze dobrego użytkowania. To znaczy takiego, które wytwarza jakieś relacje. 

Dawniej plac nie spełniał swoje funkcji, teraz mam wrażenie też nie. Postawienie pierwszych leżanek we Wrocławiu nie załatwia sprawy. Można sobie zrobić przy nich zdjęcie i to wszystko. Leżanki są niefunkcjonalne. Na tyle daleko ustawione od siebie, że nie można porozmawiać, a na tyle za wąskie że nie można poleżeć razem. Siedzieć razem można okrakiem w szpagacie albo w poprzek bez oparcia. Nic dziwnego, że chętnych brak. A raczej są, ale Ci niechciani, o których miasto wolałoby zapomnieć. 



W świadomości ludzi plac istnieje jako betonowa pustynia z leżankami nie wiadomo po co i dla kogo. Nawet te kilka drzew zepchniętych na ubocze nie ratuje sytuacji. Rozumiem, że pod spodem jest parking. Przed dworcem głównym też jest, a znalazło się jednak miejsce na "trochę" zieleni. Co jak co, ale porównując te dwa miejsca, zdecydowanie plac przed dworcem ze swoimi mankamentami wypada dużo lepiej. 


Stare kasztanowce są białe, młode różowe
Ławki wbrew pozorom są drewniane

Niestety Plac Nowy Targ nie ma nic do zaoferowania. Nie miał i nie ma. Smutne. Co półroczne jarmarki wcale nie zatrzymają tam ludzi. Co z tego, że jest schludnie, jak mentalnie jest ogromną, pustą przestrzenią, zupełnie bezduszną. 

Czas pokaże czy fontanna i gastronomia, która ma powstać coś zmienią. Z dużym zaciekawieniem będę obserwować to miejsce. Tym bardziej, że jak wiadomo liczy się pierwsze wrażenie, które w tym przypadku zostało już zaprzepaszczone.

Szkoda tylko, że wydano pieniądze na coś, co nie funkcjonuje prawidłowo. Projektant zawsze ma jakieś ograniczenia, ale zawsze po jego stronie zostaje wygląd i funkcjonalność. A jego rolą jest zejście do poziomu użytkownika i wykorzystanie swoich umiejętności do kreowania indywidualnych przestrzeni w zgodzie nie tylko z sobą, ale otoczeniem urbanistycznym i ludźmi korzystającymi z ów miejsca. 



Pozdrawiam ciepło, Aga





9 komentarzy:

  1. Pusto i zimno. Smutno. Szkoda takiej przestrzeni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo szkoda. Tym bardziej, że mieszkańcy liczyli na "coś więcej" niż leżanki i posadzka. A najbardziej razi w oczy brak zieleni.

      Usuń
  2. Zepsuty potencjał. A wystarczyło te ławki - leżaki przysunąć do siebie, tak by móc na nich poleżeć i porozmawiać z osobą leżącą obok bez konieczności użycia megafonów. Ludzka skala jak widać okazała się zbyt trudna dla twórców. Do tego zamiast betonować plac można było stworzyć przestrzeń kipiącą zielenią, trawami, bylinami, jakimiś krzewami... Miało być pewnie estetycznie, a wyszła z tego betonowa pustynia, po której ludzie przemykają potykając się o ławki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to. W pełni się zgadzam. Miało być nowocześnie i modernistycznie. Tylko zgubiono gdzieś po drodze ludzki pierwiastek.

      Usuń
    2. Tak, i nie należało ich malowaniem upodabniać do betonu, tylko raczej piękno i wartość naturalnego (nowego!) materiału wydobyć dla oka. Szkoda, że trzeba to mówić profesjonalistom.
      ewa

      Usuń
  3. Dodam, że zachowano rysunek kwadratów i linii ze względu ochronę praw autorskich poprzednich projektantów. Ludzie znali Nowy Targ, na którym nic nie było. Obecnie istnieje nowoczesna przestrzeń, na której zdaniem wielu nadal nic nie ma, albo raczej jest ładnie opakowaną betonową wersją niczego. Ludzki mózg ma tendencję do łączenia informacji w taki sposób, aby pasowały do całości. Gdy coś nie pasuje – pomija tę informację, gdy ich brakuje – dorabia je sobie zgodnie z ideą wiodącą jego myśli. Dlatego też ławki stały się betonowymi, jeszcze bardziej pogrążając Nowy Targ jako miejsce nie "dla ludzi". Mówi się o nim "miejsce dla żuli". Nie obrażając żuli, oczywiście, bo to też ludzie;)
    ewa

    OdpowiedzUsuń
  4. Betonowa wersja niczego była i już tak zostanie, bo architekt zapomnial o ludziach w mieście i zieleni dla nich. Szkoda. Bo położenia tego miejsca jest centralnie wyjątkowe. Pszcz.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciężko wprowadzić coś nowego, oj ciężko. Architektom szczególnie ciężko podzielić się "władzą" z architektami krajobrazu. "Jakaś tam zieleń" nie będzie im burzyć wizji. Jak już będzie konieczna, to się postawi donice z bratkami lub nieduży klon pospolity odmiany 'Globosum' i po kłopocie. W najgorszym razie niziutki klomb, żeby nie zasłaniał "dzieła życia":) e.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego nie ma kary za takie marnowanie wspólnych pieniędzy?!?!? Podatnik musi tłumaczyć się z każdego grosza, policjanci muszą wykonać limit mandatów, itp. I co się dzieje z naszymi pieniędzmi- kolejne zabetonowane miejsce, bez zieleni i do tego brzydota. A przecież można inaczej- porównaj z wpisami o Dreźnie. Zachęcam do komentowania i wyrażania opinii- nie tylko na blogu- może unikniemy kolejnych takich porażek. B.

    OdpowiedzUsuń

dziękujemy:)