26 maja

26 maja

WARZYWNIK IDEALNY - bo kto nie lubi wąchać pomidorów?





Był sobie film i była pani w kapeluszu i był ON - ogród kuchenny. Piękny. Wypielęgnowany. Idealnie zaplanowany. Z warzywami, które zawsze rosną, jak pod linijkę. Bez szkodników i bez strat. Dorodne, jędrne, zawsze na czas. Zawsze pod ręką. Tylko rwać.



Patrząc na jej ogród można nabawić się kompleksów, ale i ochoty na swój rajski cud. Nic dziwnego, że został zaplanowany przed domem. Zauważyliście? Jest się czym chwalić, więc czemu nie. 


Nabraliście już ochoty?  To dobrze. Koniec tej bajki.

Otóż ogród warzywny w swojej prostocie urzeka. Urzeka porządkiem, urzeka wykorzystywaniem zupełnie prostych patentów. Ale taki jak w filmie "To skomplikowane" rzadko kiedy bywa. Rzadko, bo w jednym momencie nie dojrzewają wszystkie warzywa na -raz, a na- dwa sprzątamy zagony. Każde warzywo ma swój czas.

No chyba, że tak jak scenografowie w filmie będziemy doczepiać czerwone pomidory, a warzywa pędzić w szklarni i wysadzać gotowe na grządki.



Ale, ale wszystko jest możliwe. Chcesz taki mieć? Pracuj, planuj i eksperymentuj.

Przy dużej cierpliwości i doświadczeniu w uprawie możemy z dużym powodzeniem mieć coś na wzór takiego ogrodu. Z czasem można się tego nauczyć, popełniając po drodze masę błędów.

Żeby mieć książkowy (przynajmniej z wyglądu), ważny jest plan. Jak wszędzie. Najpierw wyznaczając poszczególne kształty kwater, a później planując co w nich posadzić. Możliwości są w zasadzie nieograniczone. Prostokąty, kwadraty, trójkąty. Co nam w duszy gra, byle było funkcjonalnie. Grządki mogą być wyniesione lub tylko obrzeżone np. deską, tak jak na zdjęciach powyżej. A może obrzeży w ogóle nie być.  I dodam, że każdy sposób jest dobry, jeden mniej drugi bardziej elegancki. 


Taki ogród może być bajecznie kolorowy jeśli na jego granicy posadzimy kwiaty jednoroczne, a na podporach puścimy groszek ozdobny. Wszelkie drobiazgi też są w cenie. Począwszy od ogrodzenia, bądź jakiegokolwiek innego sposobu na wydzielenie warzywnika, a skończywszy na kloszach, podporach, tunelach leszczynowych, ławeczkach. To one tak naprawdę przyciągają nasz wzrok, kokietują i sprawiają, że ten zakątek  zaprasza do środka.  






Niestety ogród warzywny, jak żaden inny wymaga ogromu pracy. Żeby móc popatrzeć na niego z dumą trzeba poczuć palące słońce, zapach ziemi, obornika . Kapelusz tym razem spada z głowy, a my klęczymy z brudnymi kolanami, niemalże prosząc - rośnijcie zdrowo.




I tak, czas zakasać rękawy, pielić, podlewać, przerywać. Przyjemność siania już minęła. A na zbiory jeszcze nie czas.

Mimo wszystko polecam podjęcie wyzwania. Moi znajomi narazie nie czują bluesa. "Warzywa? to ja mam w sklepie".  Mówię "spróbujcie chociaż raz". Patrzą, jak na zjawisko.

Morał jest taki -  nie ważne, jak ten ogród wygląda. Mały czy duży. Wychuchany mniej lub bardziej. Ale jaka to przyjemność zjeść własne!

A tak w książce "Małe ogródki z odpowiednimi planami" Edmund Jankowski w 1913 roku radził: 



Pozdrawiam ciepło, Aga

Kadry z filmu "To skomplikowane" z Meryl Streep w roli głównej. Polecam 


4 komentarze:

  1. Czy pomidory pachną pomidorowo? W takim szalonym warzywniku jak z ten z filmowych kadrów na pewno.
    Podoba mi się niezwykle to zdanie: "Morał jest taki - nie ważne, jak ten ogród wygląda. Mały czy duży. Wychuchany mniej lub bardziej. Ale jaka to przyjemność zjeść własne!".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Własne pomidory wygrzane w słońcu zawsze pachną cudnie :) ja jeszcze uwielbiam wkładać nos w koperek. I cieszę się, że coraz więcej osób podchodzi do warzywników z takim entuzjazmem :)

      Usuń
  2. A ja najbardziej lubię atawistyczne grzebanie gołymi rękoma w wilgotnej parującej ziemi , ciszę i unoszący się nad warzywnikiem aromat kopru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę:) Ja mam chyba fobię na punkcie rękawiczek. Nic z tym się nie da już zrobić, ale kopać mogę cały dzień:) ewa

      Usuń

dziękujemy:)