Śnieżyczka przebiśnieg Galanthus nivalis |
Z niedalekim początkiem
wiosny zmiany. Dobra zmiana to ta, że Facebook w końcu umożliwia wyrażanie „prawdziwych”
emocji a nie tylko klikanie w jedynie słuszne „lubię to”. Chciałoby się nie raz kliknąć w „nie
lubię”, ale nie było. Teraz jest. Nawet mi już tłumaczono, że tak ponoć było lepiej, ale jak widać, nie tylko
mnie to przeszkadzało. Ta nowa funkcja klikania jest mi, jak się okazuje z początkiem
wiosny, bardzo potrzebna...Bardzo!
Wiosna. Trudno nie zauważyć,
że nadciąga. Była już Gardenia w Poznaniu (rozpoczyna sezon), były i są piękne fotki
na zaprzyjaźnionych blogach o krokusach, przebiśniegach i baziach.
Potem wszystko znów przykrył
śnieg.
Były porady jak bielić drzewa i facebookowe targi wymiany roślin ruszyły
pełną parą…
Ruszyłyśmy i my w Polskę. Tam gdzie nas chciano lub potrzebowano nie zawsze było łatwo. Było za to miejscami pięknie. Jak choćby tu ... na trasie do Poznania i w Śnieżnickim Parku Krajobrazowym.
Pałac Biedrusko / k. Poznania |
Pałac Biedrusko / k. Poznania |
Śnieżnicki Park Krajobrazowy |
Przejechawszy już od marca
pół Polski, w górę i w dół oraz na zachód od Wrocławia, drugie pół „monitorując”
na Facebooku, Z PRZERAŻENIEM stwierdzamy wszędzie Początek Polskiej Wiosny.
Początkiem polskiej wiosny
nie są przebiśniegi w ogródku, na blogu czy w lesie. Nie są śnieżyce w Rezerwacie Śnieżycowy Jar koło Mściszewa. Nie
są krokusy na miejskich trawnikach.
Prawdziwym
początkiem polskiej wiosny jest rżnięcie z zacięciem i na potęgę polskich drzew i alei.
-dębów na miedzy, bo są "za duże" (po starej znajomości nie załączę zdjęcia),
-topoli, bo ponoć rakotwórcze (słowo leśnika!),
-wszelkich alei, nawet tych przez pole, bo zabijają kierowców i innych ludzi!,
-czereśni, bo i tak ptaki zjedzą i takie niepotrzebnie wysokie...
-brzóz, bo lepiej jakby były wszystkie równe.
Dzięki ci Facebooku za możliwość klikania w "nie lubię", "smutno mi" i "jestem zła" pod takimi głupotami!!!!
Wrocław / ok. Hubskiej |
j.w |
ok. Bolkowa / k. Sadów Dolnych |
ok. Bystrzycy Oławskiej |
ok. Mściszewa / k. Poznania |
ok. Mściszewa / k. Poznania |
ok. Mściszewa / k. Poznania |
Głobino / k. Słupska |
fot. Joanna Canoe Dłubisz/ FB |
WIĘCEJ |
STUDZIENIEC, WIĘCEJ i Więcej |
Prawdziwe przerażenie i
złość dopadły nas w Dobromierzu. To urocze i pięknie położone miasteczko na uboczu trasy do Kamiennej Góry. Przed wjazdem zwraca uwagę okraszony silosami pałac. Ale pałac ma nowy dach. Postoi.
Za to drzewa już poległy! Wśród tysięcy moich zdjęć są też i te, jak tu kiedyś wyglądało. Znajdę, to wkleję. Dla potomnych.
Ogólnie powiat kamiennogórski, wiosną roku 2016, rżnięciem drzew przoduje na południe od Wrocławia. Nigdzie byśmy w tym dniu nie dotarły, gdybyśmy wszystko chciały sfotografować. Głupota urzędnicza osiągnęła tam swój biegun. A może to biznes? Pewnie i to, i to.
DOBROMIERZ |
DOBROMIERZ |
Na wszelki wypadek wkleję
też kilka zdjęć wrocławskiej alei z sofory japońskiej (perełkowca japońskiego), Styphnolobium japonicum przy ul. Grudziądzkiej.
Pewnie nikomu dziś, po wojnie, nie przyszłoby do głowy jej tu posadzić? Ale czy nie przyjdzie kiedyś myśl, że jest kłopotliwa? Na szczęście na razie mieszkańcy klikają, że "lubią" te swoje perełkowce. Gorzej będzie jak zaczną klikać, że "nie lubią". Nie wiadomo co wtedy zrobi urząd. Takie "atrakcyjne drewno". Pewnie firm chętnych do rżnięcia by nie zabrakło?
Wrocław/ ul. Grudziądzka |
elastyczne wiązanie typu COBRA (więcej na stronach arborystów) |
Od czego więc NIE
zaczyna się przygotowań do wiosny?
NIE zaczyna się od rżnięcia!
Zaczyna
się od ..... sprawdzenia jak rżnąć prawidłowo i z sensem!
Dla urzędników powinny być obowiązkowe szkolenia!
Choćby darmowo organizowane przez Drogi do Natury.
Dla urzędników powinny być obowiązkowe szkolenia!
Choćby darmowo organizowane przez Drogi do Natury.
Pytać, pytać, pytać.
Szukać informacji, pisać do nas, do innych blogerów ogrodniczych (nie odmówią), dzwonić do
arborystów. Gdziekolwiek, ale najpierw PYTAĆ, PÓŹNIEJ CIĄĆ! Nie „Pana Kazia”, szczęśliwego posiadacza piły mechanicznej, mającego wolny czas i chęć dorobienia. Ludzi kompetentnych pytać a "Panu Kaziowi" wytłumaczyć jak to powinien zrobić. I być czujnym co robi Sąsiad. Bo może chce dobrze, ale
nie wie i nie pyta…Pytać to nie wstyd. Choćby i kilka razy, jak jest niepewność.
Na własne życzenie pokaleczone i źle przycięte drzewa w ogrodzie mieć, to jest wstyd.
Na zakończenie
optymistyczna wiadomość z poznańskiego, ale nie z Gardenii. O nie. Poprzednia iglakami tak nas wynudziła, że tegorocznej dałyśmy spokój.
Klienci z poznańskiego donieśli, że tuje ponoć wychodzą z mody!
Jeszcze w to do końca nie mogę uwierzyć. Nareszcie! Klikam więc zawzięcie w „lubię to”!
Poznańskie górą. Może zamiast mądrego prawa moda nas uratuje? Dobrze, że niektórzy podróżują, oglądają, co za granicą piszczy. I susza, której sporo tui nie zniosło. Oczywiście powinnam pisać żywotników, bo thuja to nazwa łacińska ;-)
Może doczekamy, że przygotowane dla nas, projektantów, ogródki nie będą obowiązkowo wyglądać tak jak ten wyżej, gdzie radosne "tuje już są" było na dzień dobry.
Oby. Na dobry początek nowej mody w prezencie tęcza z okolic Lubawki:)
Pozdrawiam :)
ewa
Dlaczego piszesz takie STRASZNE posty?
OdpowiedzUsuńDlaczego ludzie są tacy nieludzcy?
Dlaczego nie mają litości dla niczego, ze sobą włącznie?
Nie pozostaje nic innego, jak wziąść i posadzić ze setkę drzew - "Na pohybel skurwysynom!" ( Gdyby kto się burzył, że przeklinam, to cytuję z literatury ).
Aga, uwierz mi, ten post nie jest STRASZNY. On dopiero mógłby być straszny, gdybym zaczęła opisywać sytuację we Wrocławiu. Jak wycina się drzewa pod hasłem "Zielone tętnice miasta". To jest straszne. Straszne jest to, że choć nie palę, codziennie i tak wdycham we wrocławskim smogu równowartość 10 papierosów. To dziesięć razy więcej niż w Londynie! Że niby Wrocław zielony (tak go reklamują na www miasta) a ma 12% powierzchni porośniętej drzewami. Przemysłowe Katowice - 46%!
UsuńAle bezmyślne i dochodowe cięcie drzew przydrożnych jest jak RAK w naszym kraju. A we własnych "ogródkach" to już chyba mamy wpływ na to co się z drzewami dzieje?
Pozdrawiam Cię serdecznie:)
U nas przy drogach królują "palmy". Wszystkie drzewa (których nie wycięto) są podkrzesane wysoko z pozostawionym tylko na samej górze "pióropuszem" jak u palmy właśnie... Nie jestem zwolennikiem nadużywania określeń typu masakra czy tragedia, ale to właśnie jest MASAKRA i TRAGEDIA!!!
OdpowiedzUsuńU nas nie ma juz drzew na trasie od Bukowic do Krośnic, jakies nieliczne się ostały. Był piekny zagajnik na 17 hektarach, nietkniety od 20 lat, ale na gruncie ornym i nowy wlaściciel wyciał wszystko bez zmiłowania, Pewnie będzie kukurydza. Masakra i tragedia, i nie ma jak stąd uciec.
OdpowiedzUsuńNie da się uciec, trzeba nieść kaganek oświaty.
UsuńPost straszny, rzeczywistość straszna. Agniecha ma rację, trzeba nieść kaganek i sadzić drzewa.
UsuńBarbara
Posadziliśmy kilka tysięcy drzew. Nie mam juz siły na noszenie kaganka. Mam zwyczajnie dość.
UsuńRogata Owco, jesteś Wielka. Wiem, że można mieć dość, robiąc coś dla innych, jeśli tego nie szanują i nie doceniają. Sadźmy więc dla siebie!
UsuńCzytam sobie akurat periodyk Orawa, rozdział o lasach orawskich od XVI w do lat ~`70. Jedno z ostatnich zdań :"W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych w akcji zadrzewieniowej obsadzono wszystkie drogi główne i nadal akcja ta jest prowadzona, CO W DUŻYM STOPNIU WPŁYWA NA POPRAWĘ ESTETYKI KRAJOBRAZU" (podkreślenie moje).
OdpowiedzUsuńCóż.
Barbara
Wpływa, i to jak wpływa!!! Mam tylko nadzieję, że nie wszystkie aleje zostaną wycięte zanim to dotrze gdzie trzeba!
UsuńNajbardziej zabolały mnie te brzozy... Ja sadzę, dbam, czekam, cieszę się, inni wycinają. Straszne! U mnie rolnicy czają się na wiekowe wierzby. Ponoć przeszkadzają w przejazdach kombajnom. Powiedziałam komu trzeba, czyli wiejskiej plotkarze, że ja osobiście doniosę komu trzeba, jeśli zrobią z nimi cokolwiek, uświadomiłam grożące kary. Rozniosła. Podziałało na kilka lat, ale co będzie dalej, nie wiem?
OdpowiedzUsuńDobry patent! Gdyby nad tymi brzozami choć jakieś druty wisiały... a tu nic. Zwykła masakra bez celu:(
UsuńStraszne jest to co pokazujesz. Przerażające. Do tego jeszcze dochodzi wycinanie w miastach. A niekiedy na tych wycinkach powstają... ścieżki rowerowe!
OdpowiedzUsuńPrawda? Jakby rower nie miał kierownicy i nie można było nim skręcać, omijając drzewa.
UsuńEwo, załamałam się. Niby wiem, że tak się dzieje. Ale gorzej mi po Twoim poście. Pszcz.
OdpowiedzUsuńTak, jak się to wszystko razem zbierze, to zbiera na mdłości.:(
UsuńPodczytuję Cię od jakiegoś czasu. Bardzo dobrze mi się czyta Twojego bloga. Jestem słabym ogrodnikiem, ale zafascynowały mnie programy o ogrodach w Anglii i po prostu mnie wzięło. Mamy bardzo zadrzewiony ogród(ciężka praca teściowej), ale ja marzę o kwiatkach, kwiatkach! I nie wiem jak się do tego zabrać. Próbuję rozmawiać z sąsiadami ogrodnikami, ale nie wiem jaki pierwszy krok poczynić. E, rozpisałam się:) Chciałam napisać że fajny blog!
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie i dziękuję za miłe słowa:) Zajrzałam na twój profil w poszukiwaniu maila, ale nie mogę znaleźć... napisz więc proszę do mnie na zielonametamorfoza@gmail.com. Na pewno uda się nam znaleźć pomysł na dobry początek i kompromis z wizją teściowej. Pamiętaj, że z teściowymi nie ma żartów ;-)Początki są ważne. Potem już będzie z górki:) ewa
UsuńEhh, jak można krzywdzić takie piękne rośliny :< U mnie podcinanie drzew polegało na zostawieniu samego pnia o wysokości jednego metra... tragedia
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na mój blog ogrodniczy
To przerażające. I nic nie pomogła tęcza na końcu.
OdpowiedzUsuńNie pomogła Tamaryszku :). Masakra trwa nadal co widać w następnym poście
Usuń