Oj szumią dalej nieszczęsne brzozy w Giebułtowie, a krzycząc z bólu, odsłoniły nie tylko piękno i porządek stojących dookoła domostw, ale również fragment zapomnianej historii. A raczej historii o której zapomnieć tu chciano i którą zasłaniano od lat.
Wszystko oczywiście po to, aby żyło się milej, aby było ładniej, aby przechodzień aż westchnął z zachwytu nad wiejską, kwiecistą, giebułtowską, estetyczną sielanką. Przysiadł sobie w cieniu drzewa i odpoczął. I nie pytał za dużo, ale jak nie pytać, skoro samo się na usta ciśnie pytanie?
Kontynuacja gospodarcza w Giebułtowie bije po oczach każdego kto tu zawita. Co do ciągłości estetycznej warto zauważyć, że już w XVI wieku powstawały w miastach i gminach pierwsze urzędy zajmujące się upiększaniem miast i wsi. Giebułtów też pewnie miał tam swoje miejsce...
Brzozy odsłoniły dobrze trzymający się mur okalający kościół i stary, wielowiekowy cmentarz na którym spoczywali założyciele i mieszkańcy mającej prawie 800 lat historii wsi, ale.... zaraz, zaraz…
Gdzie właściwie on się znajduje?
Z brzozowego i świerkowego cienia wyszły niektóre, świecące pustką dawne nagrobki, których to brakujące epitafia niewiele nam już powiedzą o zmarłych. Pomalowane na nienaturalny dla kultury pochówku kolor, obłożone materiałem z resztek jakiegoś remontu łazienki, robią za straszące swoim „przepychem” kapliczki.
Pozdrawiam :)
ewa
Tekst nawiązuje do postu : O czym szumią brzozy w Giebułtowie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękujemy:)