02 lipca

02 lipca

IDZIE JEŻ, IDZIE JEŻ.... ODCINEK III

I-dzie je-ż..., i-dzie je-ż..., mo-że Cie-bie u-kłu-ć też!

Pamiętamy z dzieciństwa tę rymowankę?

Skąd taki pomysł? Ani jeż nie jest taki miły, żeby łaskotał (jak nas łaskotano na zakończenie), ani taki chętny do pieszczot nawet wobec innego jeża, a nawet zwłaszcza.

Ale jedno jest prawdziwe w tym zdaniu : idzie, idzie jeż.
Faktycznie. Idzie regularnie, co wieczór, tą samą drogą. Tak jak chce reżyser. Scenografia ustawiona i niezmienna. Wzdłuż płotu, pod ogrodzeniem z siatki i do sąsiada. Cięcie!

Może tam więcej ślimaków? Oby. Nasze już przetrzebione albo muszą podrosnąć. Dzięki temu chodzeniu  wiemy, że ją nadal mamy. No i po tym, że ubywa kocich puszek. Ale trudno, chce się mieć gwiazdy światowego formatu, trzeba płacić. Za darmo nikt pracować w tej branży nie będzie.
Trochę się u jeży ustabilizowało życie rodzinne. Skończyły kolacyjki i gadu-gadu wieczorkiem. Mama - jeż ma swoje priorytety i plany. Jeść, jeść, jeść.




 Czyżby czekała nas niespodzianka? Coś się działo poza scenariuszem?  Kocie puszki miałyby znikać jeszcze szybciej? 

zielona metamorfoza
jeże dochodzące:)
Przyzwyczailiśmy się do siebie nawzajem. Nie tylko Mama - jeż jest na etacie. Rozpoznajemy kolejnych aktorów bez trudu.

Po czym? Po wielkości, po kolorze tej części ciała, gdzie nie ma kolców. Ten z lewej jest bardzo jasny. Błyszczy z daleka w trawie. Ten z prawej ma bardzo ciemną mordkę i mocno rude włosy. Wyraz twarzy też mają różny. Z prawej bardziej bezczelny:) No i ten jego kolor. To  chyba Czarny Charakter.

Pewnego razu pojawił się nawet jeż, który był Łaciaty! Czasem wpada na plan.

Nasze jeże są do tego stopnia pewne siebie, że wychodzą, gdy jeszcze jest jasno. Biegają po trawniku z prędkością dość znaczną i pojawiają się pod nogami  znienacka. Dosłownie koło nich przebiegają.Trzeba  uważać. Naprawdę szybko biegną! Paparazzi nie mają z nimi lekkiego "kawałka chleba".

zielona metamorfoza
szybki jeż.
Trochę są jeszcze nieśmiałe. Zwłaszcza jak na każdym kroku czyha dziennikarz albo fan. Schować się nie ma gdzie. No i nie ma czasu. To nasza Mama. Prawda, że urocza?


Ale, na myśl o pełnej misce, którą może opróżnić kto inny, wszelki strach i wstyd znika. Liczy się tylko to, żeby być pierwszą.

zielona metamorfoza
to moja stołówka!!!
Jest ciągle głodna. Niestrudzenie poluje choć trudno łapanie ślimaków nazwać pogonią za zwierzyną. 


Daleko nie uciekną.

Napięcie, jak to w serialu, rzecz ważna.  Ze względów dramaturgicznych na scenę wkroczyła więc gościnnie inna gwiazda. Spadła nam jak z nieba. Już się wkradała  rutyna. Aktorzy zaczęli się kłócić i nie wiadomo było, czy nie trzeba będzie speca od efektów specjalnych zatrudnić. No, nie chcieli ze sobą grać! Albo i komputerowych!!! Dramat.

A tak jest ONA. Mądra, profesjonalna i da się pogłaskać. Za mięsko, ale jednak da!


No i we własnym  garniturze! Pracownik idealny. Przyjrzała się spokojnie wszystkiemu najpierw jednym okiem,  potem drugim. Powiedziała, że długo nie zostanie. Jak tylko nauczy sie latać, znika. Ale małą rólkę zagra. Owszem. Czego się nie robi dla przyjaciół :)

Miłego dnia

Ewa
... i reszta ekipy

7 komentarzy:

  1. Świetny odcinek ;)) u mnie na strychu pisklaki uczą się latać. Nie wiem jakie, bo jako jedyna ich jeszcze nie widziałam. Dobrze im tam bo co roku są nowe.
    Mają spokój a jak ktoś je przypadkiem wystraszy to chowają się np. Pod starym łóżkiem. Kota nie ma więc są bezpieczne.

    W mieście przyroda też sobie jakoś musi radzić. Wczoraj sprawiłam świetny prezent sobie i pewnemu trzmielowi. Lawenda francuska bardzo przypadła mu do gustu, wprost nie może się oderwać...

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Lefay! Też masz widzę wesoło? Ja bym nie mogła spać, jakbym ich nie obejrzała, ha,ha.
    Ale w końcu same się pokarzą. Trochę ptaków już wyniańczyłam, ale wrony szczególnie kocham. Są bardzo inteligentne i zabawne.
    Jak tam Twoje jeże?
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeży niestety u siebie nie widziałam ;) jak pobędę trochę w domu to poobserwuję. W okolicy są na pewno. Niestety widać to na drodze :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Straszny to widok. Uważaj na tego trzmiela, żeby go na czas uwolnić z jej czarów.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lawenda wraca ze mną w sobotę do domu, kwitnie cudownie.
    Mam jeszcze pytanie przy okazji. Znam kogoś, kto chciałby ściągnąć do siebie bociany(jeże już ma ;) ). Czy też są na to jakieś sposoby? Można je zachęcić do założenia gniazda w jakiś sposób? U mnie w okolicy mają odkąd pamiętam gniazdo na starym kominie i tylko tam w tym jednym miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Będę sie widziała w weekend z "fachowcem od ptaków", zapytam i dam ci znać.:)
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  7. Pojawił się pierwszego dnia mojego pobytu w domu. Prześlizgnął się pod ogrodzeniem i biegł bardzo szybko wzdłuż płotu. Psa nie było w pobliżu, ale lepiej nie ryzykować. Trawa była świeżo skoszona i zauważyłyśmy go z mamą. Dla bezpieczeństwa pobiegliśmy z tata zamknąć psa. A jeż? Uciekł, szukaliśmy go , ale najwyraźniej dobrze zna tą trasę i przebiega w nieogrodzoną i zarośniętą część działki. To nam się jeż sprinter trafił.

    OdpowiedzUsuń

dziękujemy:)