Pisecka Brana - Praga, z satelity niewidoczna. |
Tym razem czasu było mało a wizyta w Pradze niezaplanowana. Do tego dwa samochody, które trzeba gdzieś szybko zaparkować! Prawie niewykonalne a jednak się udało. Chyba bliżej Hradczan już nie można. Uwaga na tunel. Do tunelu nie wjeżdżamy.
Na parkingu przed Pisecką Braną, od góry - patrząc na mapę Pragi ul. K. Brusce, znaleźliśmy miejsce idealne. Cień i brak opłat. Polecam. Dziesięć kroków i jesteśmy w Ogrodach Królewskich (Kralovska zahrada). Przyjemny chłodek. Ufff.
Ogrody Królewskie - Praga |
Przy bramie wejściowej - Belveder w stylu włoskiego renesansu a obok, pośrodku regularnego ogrodu, stoi Śpiewająca Fontanna. Wykonana 1568r., wydaje dźwięki dzięki brązowej czaszy, o którą uderzają spadające krople. Ogród Królewski został stworzony 1535r. i mimo wielu przkształceń posiada nadal wiele elementów XVI-wiecznej sztuki ogrodowej. Jest ponoć najlepiej utrzymanym praskim ogrodem. Wiosna kwitną tu tysiące tulipanów. Tutaj przecież przywieziono je po raz pierwszy z Turcji do Europy i zaaklimatyzowano. Dopiero potem trafiły do Holandii.
Przy wejściu do ogrodów znajduje się również Dziedziniec Lwów i zwierzyniec, gdzie trzymano oprócz lwów, niedzwiedzie, lamparty i pantery. Niektóre z nich przebywały "na wolności" biegając w głębokim Jelenim Parowie, oddzielającym ogród od zamku.
Na zdjęciu ciekawy klomb w stylu angielskim. Przyzwyczajeni jesteśmy do myślenia, że styl angielski zastapił misternie zakomponowane, regularne kwietniki "francuskie". Wprowadził swobodne nasadzenia i malowniczą naturalność. To prawda. Jednak w rezydencjach angielskich właścicieli ziemskich przez długi czas zakładano jeszcze regularne dziwaczne, kwietniki trochę będące echem dawnej mody a trochę fascynacją egzotycznymi roślinami sprowadzanymi z kolonii angielskich.
W Ogrodach królewskich możemy zobaczyć też Starą i Nową Oranżerię. Stara w remoncie, a Nowa to niewielki, dobrze utryty, nowoczesny obiekt obok, w kórym przechowuje się m.in. rośliny kubłowe z Ogrodów.
Tu spotkamy też dość niecodziennie wygladającą metasekwoję. Wiele z niej nie zostało, jeśli weźmiemy pod uwagę, że to jedno z najwyższych drzew, ok. 40 m wys.
Jeśli zdarzyło się komuś, jak mnie, narzekać na bruk z kostki granitowej na wrocławskim Rynku, powinien przejść się po tym! Zwłaszcza na obcasach. Wrażenia niezapomniane:)
Opuszczamy Ogrody z ich detalami i klombami. Szybkim tempem przemierzamy dziedziniec Pałacu Prezydenckiego, wchodzimy, na lewo, przez bramę i widzimy Katedrę św. Vita. Należy tu wstąpić oczywiście!!! Jeśli ktoś jest pierwszy raz. Na razie mamy z górki:)
Okrążamy z lewej strony katedrę, kierując się w stronę Złotej Uliczki. Przyjemność jej ponownego oglądania kosztuje 250 Kc/os. Omijamy. Po drodze fajne knajpki i cafe. Każda niepowtarzalnie urocza. Artystycznie wysmakowana.
Przy wejściu do ogrodów znajduje się również Dziedziniec Lwów i zwierzyniec, gdzie trzymano oprócz lwów, niedzwiedzie, lamparty i pantery. Niektóre z nich przebywały "na wolności" biegając w głębokim Jelenim Parowie, oddzielającym ogród od zamku.
Na zdjęciu ciekawy klomb w stylu angielskim. Przyzwyczajeni jesteśmy do myślenia, że styl angielski zastapił misternie zakomponowane, regularne kwietniki "francuskie". Wprowadził swobodne nasadzenia i malowniczą naturalność. To prawda. Jednak w rezydencjach angielskich właścicieli ziemskich przez długi czas zakładano jeszcze regularne dziwaczne, kwietniki trochę będące echem dawnej mody a trochę fascynacją egzotycznymi roślinami sprowadzanymi z kolonii angielskich.
kwietnik w stylu angielskim |
metasekwoja chińska (Metasequoia glyptostoboides) |
Jeśli zdarzyło się komuś, jak mnie, narzekać na bruk z kostki granitowej na wrocławskim Rynku, powinien przejść się po tym! Zwłaszcza na obcasach. Wrażenia niezapomniane:)
Opuszczamy Ogrody z ich detalami i klombami. Szybkim tempem przemierzamy dziedziniec Pałacu Prezydenckiego, wchodzimy, na lewo, przez bramę i widzimy Katedrę św. Vita. Należy tu wstąpić oczywiście!!! Jeśli ktoś jest pierwszy raz. Na razie mamy z górki:)
Okrążamy z lewej strony katedrę, kierując się w stronę Złotej Uliczki. Przyjemność jej ponownego oglądania kosztuje 250 Kc/os. Omijamy. Po drodze fajne knajpki i cafe. Każda niepowtarzalnie urocza. Artystycznie wysmakowana.
Ach to czeskie poczucie humoru!!!
Tyle się tu dzieje, że można godzinami tkwić między katedrą a bulwarem. I zawsze się coś nowego wypatrzy. Praga to miasto, które naprawdę potrafi urzec. Ciasne "do bólu" uliczki i chodniki ledwo mieszczą tłumy turystów i pojedyncze stoliki restauracji. Jakoś sie to jednak udaje. Nikt nie narzeka. Zawsze się zastanawiam, co tu ważniejsze, jedzenie czy artystyczna otoczka?Pomidorek w donicy, bibelocik czy malowane okiennice. Wszystko w dobrym guście. Chyba nikt tu nie oszczędza na artyście?
Jeśli dobrnie się do końca tych uliczek, czały czas idąc w dół, zobaczymy panoramę Pragi. Ale jaka to panorama! Każdy powinien zobaczyć ją na własne oczy.
I tłumy oglądających kręcą się tu nieustannie. Trochę ryzykownie tak siadać. Widać nie mogli sobie odmówić.
Jeśli dobrnie się do końca tych uliczek, czały czas idąc w dół, zobaczymy panoramę Pragi. Ale jaka to panorama! Każdy powinien zobaczyć ją na własne oczy.
I tłumy oglądających kręcą się tu nieustannie. Trochę ryzykownie tak siadać. Widać nie mogli sobie odmówić.
Trochę ich rozumiem bo i my dla tego widoku tu dobrnęliśmy. No i dla 20 minut na Moście Karola :) Obowiązkowo, bo jak już, to już.
Nie tylko nam w Pradze się podoba. I choć zaczynając zwiedzanie od Starego Miasta idzie się ciągle pod górę można jeszcze podskakiwać z radości!
Na strudzonych czeka w pobliżu Katedry św. Vita tajski masaż. Trzeba tylko siedzieć spokojnie i się relaksować. Stworzonka w wodzie zrobią resztę. Dorosłych, jak widać, to przeraża. Posyłają na "pożarcie" dzieci?:)
Z masażem, czy bez i tak musieliśmy wrócić do punktu wyjścia. I niestety, wtedy już było pod górę.
Pozdowienia z Pragi.
Ewa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękujemy:)