- Po co pani sadzi te pomidory? Przecież będzie wojna - powiedział znienacka za moimi plecami Sąsiad, pakując wielki zderzak samochodowy do worka na plastiki, który na pierwszy rzut oka wyglądał jak mój.
- A kiedy będzie? Może dojrzeją jeszcze? To mój worek?
- Chyba niedługo, Misza mówi, że od 3 miesięcy zwożą czołgi. Tak, pani. Do mojego już się nie zmieści.
- Te czołgi, co palą 60 litrów na 100 km? Myśli Pan, że tu wejdzie?
- Te. Innych nie mamy. Worków też.
- To może zostawmy sobie ten zderzak do osłony? Na wypadek wojny. Duży jest. Chyba od tira?
- Pani to zawsze...od opla koleżanki. A te pomidory zaprawione mają korzonki?
- Nie wiem czy zaprawione, bo kupiłam gotowe. Ale jak zawsze boję się deszczu i co z nimi będzie wtedy.
-O tak, w deszczu może spaść kwas siarkawy. Nie dadzą rady. Szkoda sadzić. Te kwaśne deszcze nawet dach zniszczą a co dopiero pomidory. Są bez szans. I jeszcze ta wojna. Ale niech pani sadzi. Może jednak nie będzie....i poszedł :)