12 września

12 września

NIKISZOWIEC - w pogoni do GISZOWCA bez GPS-u

NIKISZOWIEC - w pogoni do GISZOWCA bez GPS-u
Pierwszym powodem pogoni do Giszowca był inspirujący wykład dr G.... z przedmiotu ZABYTKI TECHNIKI. Coś tam wspomniał, że jest takie osiedle ogrodowe w Katowicach i że unikat. Ziarno posiał. Dzięki wielkie!

Drugim powodem była szansa  realizacji na tym właśnie osiedlu, objętym być może lada moment patronatem UNESCO, projektu ogrodów.

Tak więc jechać do Giszowca wypadało nam  koniecznie.

W zwartej grupie, dotarłyśmy raz dwa. To znaczy 2,5 godziny. Dojazd banalnie prosty, zgubić się nie można. Trzy bramki na autostradzie (16 zł+9zł+9zł -nie licząc powrótu) i oto Katowice.  Odpowiednie strony www.  podają zakręt po zakręcie. Dobrze podają, ale nie zjedź człowieku z obwodnicy na czas i po Tobie. W pięć minut będziesz w Tychach. I tak nam właśnie udało się zabłądzić.

 ..."Zawracaj", "Jedź dalej", "Co tu jest? " Tu jest chyba koniec świata", "Nikiszowiec"!!!, Co? Nikiszowiec?" Hura! Fajnie, że nie mamy GPS-a. Ile rzeczy dzięki temu zobaczyłyśmy. GPS w podróżowaniu zabija magię odkrywania nowych miejsc.

A tak od rana snujemy się powoli, wraz z mieszkańcami, po Nikiszu. Po bułki, na kawę i ...znów ci szaleni Hiszpanie. Skąd oni tu o takiej porze? Pstryk, pstyk, pstyk. Zadowoleni wreszcie.


Nikiszowiec - zabytkowe śląskie górnicze osiedle. Na Szlaku Zabytków Techniki, jak Giszowiec. Na wykładach było? Było.
Gdzieś tam świta, że przecież to to osiedle z filmów Kazimierza Kutza? Tak, to to.  Na przykład "Perła w Koronie".



Wszędzie piękny detal na elewacji. Czad.
Budynki zostały zaprojektowane, aby tworzyć jedną całość, lecz architekci nie zapomnieli także o detalach. Popatrzcie na  wykończenie cegłą licówką np. wejść do klatek schodowych, czy bram. Trudno znaleźć dwie do siebie podobne. Wielkość i kształt wykuszów też jest różna, co sprawia że każdy z budynków jest niepowtarzalny.
 
Początek Nikiszowca ściśle związany jest z kopalnią "Giesche", która w latach 1903-1904 rozpoczęła budowę dwóch szybów w celu eksploatacji nowych pokładów węgla. Giszowiec też od "Giesche".

Do rozpoczęcia wydobycia potrzeba jednak  siły roboczej. A tereny leśne, gdzie nie funkcjonowały żadne osiedla ani wsie. Towarzystwo, aby przyciągnąć pracowników musiało najpierw zapewnić odpowiednie mieszkania.
 

 

 
 
 
Istnieje ogromna różnica między surowymi i pozbawionymi drzew i skwerów ulicami a podwórkami. Tu, wewnątrz bloków, są enklawy zieleni. 
 
 
 

 



 
 
 
Ruch to zdrowie. Każdy wie. Coś, co wygląda na zabawę, w naszym przypadku, ma też znaczenie doświadczalne. Architekci krajobrazu projektują również takie urządzenia. Szkoda tylko, że to taki mozolny proces, aby wdrożyć  je do użytku. Musi być bezpiecznie.
 
 


  
 
Można się na Nikiszu poczuć przez chwilę jak w Londynie. Za sprawą tej wściekłej czerwieni pewnie. Można mieć również inne skojarzenia. Jedno jest pewne. Dobrze, że czuwa nad nim konserwator bo "niebiescy" nie mogą go "przemalować". Giszowiec nie miał tyle szczęścia. Został w dużej mierze rozebrany nim zajęto się jego ochroną. To co zostało pokażemy niebawem.
 
 
Pozdrawiamy z Katowic!
Zaskakująco zielonych:)
 
A skąd ta czerwień na oknach?

08 września

08 września

WĘDRÓWKA ŚWIERKA - klimat się zmienia, więc świerk ucieka?

WĘDRÓWKA ŚWIERKA - klimat się zmienia, więc świerk ucieka?


Czy ocieplenie klimatu spowoduje emigrację drzew iglastych  z Polski?


Ponoć ten proces już się rozpoczął. Uciekają drzewa, które lepiej czują się w chłodzie, drzewa iglaste, takie jak świerk czy sosna. Naukowcy twierdzą, że jeśli temperatura podniesie się o 1,5 - 4,5 st. C, pod koniec XXI w., na Ziemi zajdą najgwałtowniejsze zmiany od epoki lodowcowej.


Czy to odległa przyszłość, czy już teraźniejszość? Prof. Bogdan Brzeziecki z SGGW w Katedrze Hodowli Lasu, w której ( trwają ogółem 75 lat) prowadzi stałe obserwacje wybranych fragmentów Białowieskiego Parku Narodowego. Badanie zapoczątkował, w 1935 r., prof. Tadeusz Włoczewski. Ich wyniki, te z 1936r. i te 2011r., zestawione graficznie, są bardzo interesujące. Świerki na początku badań stanowiły 2/3 wszystkich drzew w Parku obecnie stanowią 1/3. I są to głównie osobniki stare, mocno atakowane przez kornika.


Co zajmuje miejsce świerka - emigranta, bo przecież przyroda nie lubi próżni? Drzewa liściaste: lipa i grab na zachodzie kraju.


Czy jednak wchodzą na dawne terytorium, opuszczone przez świerka, czy wracają  po prostu "na swoje"? Są dwie hipotezy.
Pierwsza, że Puszcza, uznana za dziewiczą, wcale taka nie jest. Eksploatowana w przeszłości przez człowieka regeneruje się obecnie siłami natury.
Druga, że ta inwazja grabu jest wynikiem ocieplenia klimatu. Ku tej, na podstawie różnych danych zbieranych od 200 lat w stacjach meteorologicznych Warszawy i Wilna, skłaniają się naukowcy z SGGW.

Ze wzrostem temperatury rośnie zapotrzebowanie na wodę. Świerk tych warunków nie znosi. Woli klimat chłodniejszy i wilgotny. A grab? Owszem, owszem! Jest bardzo odporny.


Gdzie więc przeniesie się świerk z rodziną? Na wschód i północ Polski, a dalej na Półwysep Skandynawski i do północnej części Rosji. U nas coraz lepiej powodzi się gatunkom klimatu oceanicznego. To na zachodzie. A co słychać na południu kraju? Tam niestety świerk również zanika. Zanikają również jodły, są ich chyba ilości szczątkowe,  a ich miejsce zajmuje ekspansywny buk.


Wędrówka drzew, które dotąd uważaliśmy za stabilne? To może być dla nas szok. Chyba warto się przygotować, że nas opuszczą? Dawniej tak często stosowany żywopłot ze świerka może zastąpić liściasty żywopłot z buka. I to jeszcze nie jest  takie złe rozwiązanie. Gorzej, bo raczej  zostanie wybrana na ten żywopłot Thuja.


buk pospolity (Fagus sylvatica)
20- letni żywopłot z buka pospolitego  (Fagus sylvatica)

10-letni żywopłot ze świerka

młodziutka  sosna pospolita w ciągłym procesie odtwarzania
A gdyby tak dodatnio jonizujące powietrze sosny miały zniknąć? Byłoby jednak bardzo źle i trudno to sobie wyobrazić.

ewa


P.S. Na podstawie tekstu Eugeniusza Pudlisa z "Echa Leśne", Lato 2012r.

06 września

06 września

Powiew morza - o mój rozmarynie...

Powiew morza - o mój rozmarynie...
Czy wiecie, że ros marin po łacinie oznacza właśnie powiew morza? Pięknie prawda? Od razu przypominają się wakacje nad  Morzem Śródziemnym, którego tafla przypomina szmaragd, a otaczające wzgórza wyglądają jak z bajki.

 Rozmaryn (Rosmarinus)

Jest zimozieloną rośliną, której pędy z czasem drewnieją od spodu. Posiada specyficzny aromat i niebywałe właściwości lecznicze. Sama nie wiedziałam, że rozmaryn jest taki wszechmocny. Działa orzeźwiająco. A kąpiel z wywarem z rozmarynu działa stymulująco na mózg (podnosi koncentracje) i jest tak pobudzająca, że możemy  mieć po niej problemy z zaśnięciem!

Oprócz tego pobudza krążenie krwi. Ma właściwości tonizujące, przeciwzapalne, rozkurczowe, bakteriobójcze.


 
Poprawia trawienie i pobudza apetyt i właśnie dlatego zazwyczaj jest dodawany do ciężkostrawnych potraw. Tłustych mięs, makaronów, ziemniaków, ryb. Ale również do deserów.


Podobno wrzucona do ogniska gałązka rozmarynu odstrasza namolne owady.


Niestety rozmaryn z racji pochodzenia i jego wymagań siedliskowych u nas przemarza. Na zimę należy go zabrać do pomieszczenia.











A co powiecie na deser z rozmarynem?

Składniki:
  • 4 duże jabłka
  • 4 łyżeczki cukru
  • 1 jajko
  • Ciasto francuskie
  • 1 płaska łyżeczka świeżego posiekanego rozmarynu



Wykonanie:

Jabłka obieramy i kroimy na mniejsze kawałki. Wrzucamy na rozgrzaną patelnię, posypujemy cukrem i czekamy aż jabłka lekko zmiękną. Dodajemy rozmaryn i mieszamy. Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni. Naczynie do zapiekania smarujemy masłem. Przygotowane jabłka wkładamy do naczynia. Całość przykrywamy płatem ciasta francuskiego. Nakłuwamy widelcem i  cienko smarujemy  rozmieszanym jajkiem. Posypujemy cukrem. Wkładamy do piekarnika na ok. 25/30 minut.

Podawać na ciepło.  




Czy rozmaryn jest wyczuwalny? Spróbujcie sami.

Pozdrawiam, Aga
A o rozmarynie można poczytać jeszcze tutaj- klik.

03 września

03 września

JABŁECZNIK - czyli polski cydr + etykieta

JABŁECZNIK - czyli polski cydr + etykieta
W tym przypadku produkcja niewinnego alkoholowego napoju rozpoczęła się z nadmiaru. 
Jak zawsze żal było wyrzucać.  Poniemiecka jabłoń groziła zawaleniem od ciężaru jabłek. Dzięki podporom różnego, mało profesjonalnego typu, przetrwała nieuszkodzona. Niesamowite jak elastyczne mogą być te grube konary!




Oraz z faktu posiadania litrowego słoika miodu gryczanego.
Oczywiście wiem, że to najlepszy, najzdrowszy itd miód. Niestety, nikt go sobie z moich domowników nie upodobał. Więc stał bezpański. Wystarczyło skojarzyć dwa fakty i powstał jabłecznik. Nawet proporcje (narzucone przez butlę) zostały przypadkiem dobrane w sam raz. Później sprawdziłam oryginalne:)

Choć dziwi mnie, że akurat na Wyspach Brytyjskich wymyślono i opatentowano cydr (bo tak brzmi prawidłowo nazwa tego napoju w oryginalnym składzie) mógłby powstać również w Polsce. Przecież to banalny przepis.


10 litrów soku z jabłek + 1 kg cukru.
Można dodać 10 litrów wody lub nie. Zależy od soczystości i ilości jabłek.



W moim przypadku cukier zastąpiłam miodem. I co wyszło. Rewelacja!!! Może powinnam ją opatentować? A może już ktoś na to wpadł wcześniej? Tak czy inaczej, ten pomysł jest mój. Przez przypadek i oszczędność oczywiście:).

Mój jabłecznik (oryginalna nazwa cydr jest opatentowana) powstaje z jabłek nieznanej mi odmiany i ogromnych rozmiarów. Co dwa lata następuje ich wysyp. Robię więc zapas na okres posuchy:) bo żal patrzeć jak leżą pod drzewem.

Wyciskam sok w sokowirówce, na zimno. Do soku dodaję miód i wszystko razem nastawiam w butli z rurką. Płyn jest wtedy mętny. Gdy napój zaczyna "pracować", w ciemnym i ciepłym pomieszczeniu, robi się klarowny. Ma nawet bąbelki jak szampan. Kolor piękny - złoty, ale odcień zależny  od odmiany jabłek.

A  dzięki gryczanemu aromatowi miodu  jego  smak jest taki  oryginalny.  


Fermentacja trwa około 7 dni. Potem powinno się, przez wężyk, zlać klarowny płyn do butelek. Najlepiej zakręcanych. W ciemnym pomieszczeniu może leżakować długo. Teoretycznie kilka lat. Ale to tylko teoria, bo w praktyce nie ma na to  szans, ha,ha. U mnie najdłużej leży dwa lata.



Oryginalny cydr wyciskano w dawnej Anglii  w prasach. Fermentował w drewnianych beczkach. Był bardzo popularny. Właściwie każdy gospodarz przetwarzał kilka ton jabłek. Po co? Ponieważ cydr był środkiem płatniczym! Można było butelką czy zgrabnym gąsiorkiem zapłacić za pracę pomocnikom na wsi. Za wiele spraw i pac płacono właśnie cydrem.  

Dla wyrafinowanych podniebień możliwe jest też stosowanie wersji z drożdżami winnymi. Według uznania.


Ja proponuję przed napełnieniem  butelek, sprawdzić słodycz napoju. Jeśli nam nie odpowiada, do każdej butelki możemy dodać łyżeczkę cukru (to z oryginalnego przepisu) lub miodu (ja tak robię).
   

Tymczasem, pozdrawiam serdecznie nowych członków i życzę udanego jabłkobrania:)

ewa

STEFAN na ławce Sąsiada:)

28 sierpnia

28 sierpnia

WIKLINA - zawsze gotowa na drugie wcielenie w BOLESTRASZYCACH

WIKLINA - zawsze gotowa na drugie wcielenie w BOLESTRASZYCACH
Ciągle jestem jeszcze pod wrażeniem. Przywiozłam to wrażenie z Krakowa, dokładnie, z restauracji Stajnia oraz  z Żywej Pracowni  na Kazimierzu.


Urzekła mnie tam wiklinowa materia i możliwości jakie w niej drzemią.



Jako środek wyrazu wymaga wiele trudu i nauki. Również siły. To co laikowi wydaje się proste, jest efektem wielu lat nauki.  Każdy kształt koszyczka jaki znamy, to czyjś dorobek twórczy. Są oczywiście wzory powielane i można powiedzieć "oklepane". Ale są też  nowe, autorskie projekty, które nie tak łatwo powtórzyć, nawet wikliniarzom z doświadczeniem. 

A oto co mnie tak urzekło, że piszę ten post i sięgam do przepastnej pamięci komputera.

"Żywa pracownia" Kraków, 2012r.

"Żywa pracownia" to pracownia ceramiczna nie wikliniarska, choć nazwa akurat. Każdy może tu wejść "z ulicy" i własnoręcznie dokonać aktu tworzenia rzeczy pięknej i cudownie bezużytecznej. A taka forma warsztatu nie dziwi, zwłaszcza na krakowskim Kazimierzu, który sztuką stoi. Być może zagladając raz, ktoś złapie bakcyla ceramicznego, i owszem. Ale spokojnie. Jako zarażona, gwarantuję satysfakcję z tej "dolegliwości":) A co powie na ten splot Piotr, wikliniarz-ceramik? Dowiem się we wrześniu.

Ale do wikliny wróćmy. Co to właściwie jest ta wiklina? Zdziwi nie jednego, że to gatunek wierzby. W Polsce występuje 26 gatunków wierzb i ich mieszańców. Sa to drzewa i krzewy  najczęściej związane z wodą. Najpopularniejsze gatunki wierzby używanej do wyplatania to wierzba wiciowa (Salix viminalis), inaczej witwa lub konopianka, wierzba purpurowa zwana wikliną (S. purpurea), wierzba migdałowa  oraz wierzba wawrzynkowa. Wszystkie one tworzą zwykle wysoki i szeroki krzew. Oprócz koszyków i innych ozdobnych form używane są  również na faszynę (rodzaj płotka służącego do umocnienia brzegów zbiorników i cieków wodnych).


Bolestraszyce, koło Przemyśla.

Co można wyczarować z wierzby zobaczycie na kolejnych zdjęciach pochodzących z Arboretum w Bolestraszycach, koło Przemyśla. Corocznie Arboretum z Tarnobrzeskim Domem Kultury organizuje międzynarodowe artystyczne planery wikliniarskie a powstałe rzeźby wzbogacają aranżacje ogrodu.

 
  zielona metamorfoza
   
zielona metamorfoza

 zielona metamorfoza


Zdrewniałe sadzonki wierzby plecionkarskiej  sadzone są jesienią lub na wiosnę. Jesienią ścina się jednoroczne pędy po opadnięciu liści. Taki świeży, nieokorowany materiał służy do wyrobu płotków i koszy. Aby uzyskać wiklinę białą, pędy poddaje się dalszej obróbce. Jest to np. 8 godzin gotowania i korowanie. W celu zmagazynowania podlega ona również suszeniu. 
 










W bolestraszyckim Arboretum w 2002 r. założono kolekcję wierzb plecionkarskich i wikliniarskich. Zagłębiem wiklinarskim jest od dawna Polska południowo-wschodnia a dokładnie okolice Rudnika nad Sanem. Tradycje plecionkarskie sięgają tu XIXw.

Dodatkową atrakcją Arboretum jest labirynt wiklinowo-topolowy.

 

Wykonanie labiryntu, pod kierunkiem artysty, Stanisława Dziubaka z Tarnobrzega, zostało rozpoczęte w 2005 r. przez studentów arch. krajobrazu z KUL-u w Lublinie. Kontynuowane jest nadal (od 2007 r.) przez pracowników Arboretum.


Labirynt ciągle jest powiększany i zajmuje nowe terytorium.

Tu pomysły na żywopłot z wierzby i praktyczne informacje jak  go założyć: http://www.ze.strefa.pl/index2.php?main=zywoplot.htm


Na zakończenie dodam, że dawne oblicza wierzby są w poście o skansenie w Sanoku (post).

Pozdrawiam:)
ewa